Back to top

“Polot” – jak wypadł reżyserski debiut

“Polot” – jak wypadł reżyserski debiut

Czy w Polsce robi się jeszcze dobre filmy? Michał Wnuk, znany do tej pory przede wszystkim z reżyserowania serialu „M jak miłość” postanowił zmierzyć się z trudnym wyzwaniem. Na swój fabularny debiut nie wybrał komedii romantycznej, a więc gatunku na tyle specyficznego, że trudno nie odnieść wrażenia, że widzowie wybaczą mu wszystko. Zamiast tego postawił na dramat opowiadający o młodych ludziach i o tragedii, która przyspiesza wkraczanie w dorosłość. Jak wypada film „Polot” na tle innych polskich filmów? Warto się o tym przekonać zwłaszcza, że telewizja internetowa pozwala na obejrzenie filmu w sposób legalny bez konieczności opuszczania domowego fotela.

Miłość, śmierć i… samoloty

Choć krytycy mają mu wiele do zarzucenia, trudno nie zgodzić się z tym, że „Polot” jest powiewem świeżości w polskiej kinematografii. Opowiada nie tylko o młodych ludziach, ale również o lotnictwie, pozwala zerknąć nam na samoloty, pilotów i specyfikę tego środowiska. Wpuszcza nas tam, gdzie do tej pory rzadko mamy dostęp i już choćby dlatego wydaje się być wyjątkowo interesującą pozycją. 

Czego jednak możemy się spodziewać? „Polot” to przede wszystkim opowieść o marzeniach, a w dalszej kolejności także o mierzeniu się ze stratą. Karol, odgrywany przez Macieja Musiałowskiego, musi nagle przejść przyspieszony kurs dorosłości, gdy jego ojciec ginie w katastrofie lotniczej. Przejmuje odpowiedzialność za dom i matkę, a jednocześnie nawiązuje relację z dziewczyną, która może być „tą jedyną”. Już to nie jest proste, a przecież pozostaje ciekawy projekt, nigdy niezrealizowane w pełni ojcowskie marzenie o stworzeniu sterowca. Teraz pojawia się okazja, aby projekt ten wcielić w życie, choć Karol ma okazję przekonać się na własnej skórze również o tym, że świat biznesu nie przypomina w żaden sposób lukrowanego ciastka.

Co się udało, a co… niekoniecznie

Wnukowi udało się, z pewnością, stworzyć film, w którym kryje się wiele optymizmu. To opowieść nie tylko o stracie, ale również o nadziei, o ciemniejszych i jaśniejszych stronach dorosłości. Często możemy usłyszeć, że naprawdę dobre polskie kino jest pełne smutku i grozy, zachwyca, ale jednocześnie wypełnia poczuciem beznadziei. Po tym seansie możemy poczuć się lepiej i już choćby dlatego „Polot” zasługuje na to, aby dać mu szansę.

Przed seansem warto jednak uświadomić sobie, że jest to debiut i jako taki zmaga się z pewnymi specyficznymi właśnie dla debiutów trudnościami. Nie z każdym elementem scenariusza będzie mogli się zgodzić, nie każda decyzja bohaterów wyda nam się też zrozumiała. Możemy czuć też pewien niedosyt uświadamiając sobie, że potencjał bardzo dobrych aktorów nie zawsze jest w pełni wykorzystany. Wszystkie te minusy nie sprawiają jednak, że seans staje się niemożliwy do obejrzenia.